Tradycyjnie, w II dzień świąt Bożego Narodzenia rozegrana zostanie już 18 kolejka spotkań Premier League. Tym razem wybierzemy się na Anfield, gdzie Liverpool podejmie Blackburn.
Sytuacja w rozgrywkach:
Pierwsze sześć miejsc w tabeli zajmują faworyci rozgrywek. Już dawno nie mieliśmy takiej sytuacji. Zespoły te dzieli jednak wyraźna różnica punktowa. Liverpool, który jest szósty traci do prowadzącego Manchesteru City 14 punktów. Realnym celem „The Reds” pozostaje więc raczej walka o miejsca premiowane grą w Lidze Mistrzów, gdyż tutaj strata do Tottenhamu wynosi ledwie pięć „oczek”. W coraz trudniejszym położeniu jest ekipa Blackburn Rovers. „Wędrowcy” okupują ostatnie 20 miejsce, ze stratą 5 punktów do bezpiecznej strefy.
Forma i sytuacja kadrowa:
Dyspozycja Liverpoolu nadal jest niestabilna. Wydawało się, że po zwycięstwach nad QPR i Aston Villą wreszcie zespół z Anfield może włączyć się w walkę o Champions League. Podobnie jak Chelsea, także i piłkarze Kenny Dalglisha stracili we frajerski sposób punkty na DW Stadium w starciu przeciwko Wigan. Liverpool w tym spotkaniu miał zdecydowaną przewagę, jednak nie potrafił strzelić gospodarzom gola nawet z rzutu karnego. Koszmar z ubiegłych lat, w których „The Reds” tracili notorycznie punkty z teoretycznie słabszymi zespołami zatem powrócił. Dodatkowo do nieobecnych Stevena Gerrarda, Lucasa Leivy i Jay Spearinga (kontuzje) dołączył urugwajski snajper Luis Suarez, który został ukarany zawieszeniem na osiem meczów i grzywną w wysokości 40 tys. funtów za obrażenie na tle rasowym Patrice'a Evry z Manchesteru United. Latynos w meczu z Blackburn jednak wystąpi, gdyż na czas złożenia odwołania (14 dni) karę zawieszono.
W Blackburn konsternacja. Zespół Rovers prezentuje się beznadziejnie. Dwa zwycięstwa,
4 remisy i aż 11 porażek to bilans, który przynosi wstyd kibicom i piłkarzom z Ewood Park. Starta do zajmującego bezpieczne miejsce Wolverhamptonu niebezpiecznie się powiększa, a na domiar złego zespół prowadzony przez 44-letniego szkockiego managera Steve Keana nawiedziła plaga kontuzji. Dezorganizacji uległa zwłaszcza formacja defensywna z której wypadli Michel Salgado i Gael Givet, a więc dwaj boczni obrońcy „niebiesko – białych”. To spory cios dla i tak słabej w tym sezonie defensywy Blackburn, która miała być w zamyśle największym atutem zespołu. Co gorsze z powodu urazu nie mało prawdopodobny występ jest także środkowego obrońcy Scotta Danna i zastępcy Giveta, Szweda Martina Olssona. W obliczu tak poważnych strat Blackburn jedzie na Anfield mocno ranne.
Historia spotkań:
Liverpool wygrywał w poprzednich sezonach z Blackburn dość regularnie. Będzie to 60 mecz obu klubów na Anfield Road. Bilans spotkań nie pozwala mieć większych nadziei na sukces Rovers. „The Reds” triumfowali 36 razy, 16 meczy zakończyło się podziałem punktów, zaś zaledwie 7 meczy na swoją korzyść rozstrzygnęli piłkarze z Ewood Park. Cztery poprzednie mecze to zwycięstwa gospodarzy (2:1, 2:1, 4:0, 3:1).
Typ i uzasadnienie:
Blackburn ostatni raz wygrało na Anfield w sezonie 1993/94, czyli 18 lat temu (0:1). Od tego czasu wyprawy Rovers na ten obiekt, to jedno, długie pasmo niepowodzeń. Fatalna postawa w Premier League, a jakby tego mało ogromne problemy z zestawieniem linii obrony, z której wypadło kilku kluczowych graczy to największe problemy Steve Keana przed tym meczem. Według nas Liverpool wygra i to niewykluczone, że różnicą co najmniej dwóch bramek. Proponujemy handicap -1.5.
Komentarze
It's really great. Thank you for providing a quality article. There is something you might be interested in. Do you know safetoto ? If you have more questions, please come to my site and check it out!
Napisz nowy komentarz