Fatalna bessa Buffalo trwa. Trapione kontuzjami „Szable” udadzą się tym razem do Chicago, gdzie przyjdzie im zmierzyć się z Blackhawks.
Sytuacja w rozgrywkach:
Chicago Blackhawks – 46 meczy, 27 zwycięstw, 19 porażek, 60 pkt., 4 miejsce na Zachodzie.
Buffalo Sabres – 45 meczy, 19 zwycięstw, 26 porażek, 43 pkt., 11 miejsce na Wschodzie.
Forma i sytuacja kadrowa:
Podopieczni Joena Quenneveille zapomnieli już o kryzysie z początku stycznia, kiedy to przegrali trzy ważne mecze z Flyers, Colorado i Detroit. O tym, że drużyna wraca na właściwe tory przekonać mogliśmy się chociażby w starciu z bardzo mocną ekipą z San Jose Sharks (4:3). To co wyraźnie rzuca się w oczy to z pewnością coraz lepsza współpraca trzeciej formacji „Czarnych Jastrzębi”. Duet D.Bolland – V.Stalberg strzela jak na zawołanie, podobnie zresztą jak A.Shaw. Cztery trafienia w meczu z Rekinami, które grają bardzo twardo i solidnie w obronie, to z pewnością dobry prognostyk przed starciem z Sabres.
„Szable” jadą do United Center jak na ścięcie. Jeszcze do niedawna Buffalo bardzo przyzwoicie prezentowało się w meczach wyjazdowych. Odkąd ze składu Lindy Ruffy`ego wypadło 4 podstawowych defensorów (Ehrhoff, Regehr, McNabb, Ennis) Sabres na tafli rywala zupełnie sobie nie radzą. Dowód? Szable przegrały 6 spotkań z rzędu na wyjazdach, wszystkie w regulaminowym czasie gry. Jakby tego było mało po wysoko przegranym meczu z Detroit (0:5) ze składu wyleciał kolejny defensor Andrej Sekera.
Historia spotkań:
W tym sezonie Chicago i Buffalo mierzą się po raz pierwszy, natomiast poprzednie rozgrywki to zwycięstwa Blackhawks u siebie i na wyjeździe w stosunku 4:3.
Typ i uzasadnienie:
Największe mankamenty w grze Buffalo to bez wątpienia przegrywanie wznowień, słaba skuteczność gry w przewadze i problemy z bramkarzami. Miller i Enroth od początku sezonu nie prezentują się zbyt dobrze, ale ostatnie ich wyczyny tj. wskaźnik skuteczności interwencji na poziomie 85-90 % powodem do dumy zapewne nie jest. Co gorsze przychodzi im rozegrać już trzeci mecz z rzędu na wyjeździe i to z rywalem, który u siebie jest bardzo mocny (17-9).
Napisz nowy komentarz