La Liga, Serie A, Premier League w każdej z tych lig pod koniec sezonów mecze kończą się niespotykanymi rozstrzygnięciami.
Dla graczy i bukmacherów jest to czas gdzie przewidywalność diametralnie spada, a drużyny, które w ciągu całego sezonu wygrywały niezbyt często, są w stanie wygrać 3,4 mecze pod rząd ze zdecydowanie silniejszymi przeciwnikami. Powstaje zatem pytanie czy w tym czasie warto grać zgodnie z logiką czy w większym stopniu skupić się nad drużynami, którym bardziej zależy? Prześledźmy kilka wyników z ostatnich kolejek czołowych lig europejskich, które nasuwają pewne wnioski.
Premier League:
Jeszcze w połowie kwietnia szanse Sunderlandu na utrzymanie były praktycznie nie większe niż 1%. Pozostały bardzo ciężkie mecze z Manchesterem City, Chelsea i Manchesterem United, które skazywały raczej na zerową zdobycz i definitywne pożegnanie się z Premier League. To co zrobiły „Czarne Koty” jest jak science fiction (remis z The Citizens kurs 9,00 / wygrana na wyjeździe z Chelsea kurs 14,20 / wygrana na wyjeździe z Manchester United 7,25) Drużyna, która przegrywała praktycznie wszystko gra lepiej niż pretendenci do zdobycia mistrzostwa. Szok na świecie, wielka radość wśród kibiców Sunderlandu. Pytanie dlaczego ta drużyna obudziła się w ostatnim możliwym momencie? Jak zwykle są różne teorie spiskowe, które są mniej lub bardziej wiarygodne.
Drugi przykład, który śnił się będzie fanom Liverpoolu chyba jeszcze prze kilka lat. The Reds w 79 minucie z Crystal Palace prowadzili 3:0 i kurs na remis nie byłby mniejszy niż 500, a jednak gospodarze, którzy praktycznie już o nic nie walczą zdołali ten mecz zremisować strzelając w zaledwie 9 min 3 bramki. Nie wiem jak Wy, ale dla mnie to jeden z najbardziej nieprawdopodobnych wyników w historii piłki nożnej. Rzecz absolutnie niewytłumaczalna patrząc nie tylko na wynik, ale także przebieg meczu i druzgocącą przewagę piłkarzy z Anfield Road. Na początku spotkania kurs na remis wynosił 5,4.
La Liga:
Ostatnia kolejka i niemoc gigantów to coś nieprawdopodobnego nie mającego żadnego logicznego uzasadnienia. Już w sobotę Barcelona na własnym stadionie traci punkty z walczącym o utrzymanie Getafe remisując 2:2 dając sobie wbić bramkę w 92 minucie. Po meczu rozbici piłkarze Blaugrany oraz wszyscy dziennikarze i fachowcy są zgodni Barcelona odpadła w walce o tytuł... tylko czy na pewno? Nic z tych rzeczy! poziomem i wynikami dopasowali się piłkarze Atletico i Realu Madrytu. Najpierw podopieczni Diego Simeone przegrali 2:0 z Levante, które praktycznie grało o nic, a później wydawałoby się, że Valencia, która zapewne psychicznie rozbita po meczu z Sevillą w Lidze Europy nie będzie w stanie choćby zremisować na Santiago Bernabeu,a to Galacticos mogą mówić o szczęśliwym zakończeniu (Ronaldo wyrównuje w 92 minucie) W każdym meczu niespodzianka, a jakie kursy. Barcelona : Getafe na remis 14,60, Levante: Atletico na wygraną gospodarzy 15,00, na remis Realu z Valencią 9,00. Nie sądzę, że był na świecie gracz o zdrowych zmysłach, który był to w stanie to trafić. Najważniejsze jednak jest to, że walka będzie trwała do końca i żadna z trzech drużyn nie odpadła w walce o mistrza. Oczywiście na internecie można przeczytać komentarze, że piłka to wielki biznes ani Atletico ani Real „nie mogli wygrać” swoich meczy ze względu na atrakcyjność do ostatniej kolejki...
W ostatni weekend także jeszcze jeden mecz ciekawie się zakończył. Oczywiście nie tak medialny, ale ważny w kontekście walki o utrzymanie. Almeria, która walczy o życie podejmowała bez szans na utrzymanie Betis Sevilla. Faworytem byli oczywiście gospodarze i ostatecznie wygrali tylko w jakich okolicznościach !? Jeszcze w 76 minucie przegrywali 1:2 i grali w dziesiątkę poza tym z przebiegu gry wcale nie wynikało, że mecz zakończy się z happy endem (kurs na live nwynosił już 23,00 na Almerię), a tu kontra 2:2 i w 94 minucie bramka na zwycięstwo. Piłka jest piękna i nieprzewidywalna... Może, tylko dlaczego Azeez przez nikogo nie pilnowany strzela głową z najbliższej odległości? Przypadek? Pewnie tak patrząc na późniejsze obrazki i bijatykę na boisku.
Do napisania tego artykułu skłoniła mnie takze liga włoska, w której ostanie dni też przynoszą ciekawe rozstrzygnięcia. Catania gromi Romę 4:1 (kurs 5,30). Jeszcze do niedawna pewna spadku teraz „leje” drugą siłę włoskiego futbolu. Wczoraj znowu przecierałem oczy ze zdumienia beniaminek Sassuolo też „nie chce spaść” i do przerwy wygrywa z Fiorentiną na wyjeździe 0:3 by wygrać całe spotkanie 3:4 (kurs niezbyt wysoki jak na różnice klas obu zespołów bo zaledwie 4,50). W tym przypadku plus dla graczy i bukmacherów, którzy brali pod uwagę takie rozstrzygnięcie ( spory spadek kursu przed meczem).
Przytoczyłem kilka sytuacji tylko z ostatniego tygodnia oraz ostatnie mecze Sunderlandu, ale takie wyniki wpadają pod koniec każdego sezonu. Pytanie jak można na tym zarobić? Generalnie to nie jest dobry czas dla graczy z dużą wiedzą sportową, podpierających się statystykami i szukających aspektów czysto sportowych. Zasada brzmi nie gramy początków sezonu i końca sezonu gdzie wyniki wpadają co najmniej dziwne. Jednak tak do końca nie musi być i są graczy, którzy właśnie ten czas uważają za najbardziej profitowy. Przede wszystkim trzeba przeglądnąć statystyki końcówek sezonów z ubiegłych lat oraz kierować się wysokością oferowanych kursów, a nie jakością drużyny. Skupiamy się na zespołach walczących o utrzymanie i mistrzostwo. Bardzo ważnym elementem są mecze bezpośrednie z ubiegłych lat drużyn, które w zaskakujący sposób przegrały, ale obecnie potrzebują sami punktów...
Życzymy sukcesów i wysokich kursów i przewidywalnych niespodzianek :)
Komentarze
Jak nie wygra Barcelona z Elche to będą jaja choc w to nie wierze. Kibicuje Atletico, który ma niższy budżet. Sprzedali Falcao, a graja jeszcze lepiej w tym sezonie.
I wczoraj Real znowu umoczył :) Ciekawe co zrobi Barcelona z Elche i Atletico z Malaga. Realowi mistrzostwo sie nie nalezy. Minimalisci. strzelili bramkę, a pod koniec sie cofneli i dostali za swoje.
Napisz nowy komentarz