Z zakładami bukmacherskimi jest tak, że ktoś traci by ktoś inny mógł zyskać. Kiedy to bukmacherzy wcielają się w rolę tych, którzy stracili to mówi się wówczas o „najczarniejszym dniu” lub „najdroższych zakładach” w historii zakładów bukmacherskich.
Historia zna kilka takich przypadków, kiedy bukmacherom przyszło wypłacać rekordowe wygrane i delikatnie mówiąc nie byli z tego specjalnie zadowoleni.
Dobrym przykładem takiej „bukmacherskiej klęski” mogą być mecze rozegrane w Premier League w 2014. Spotkanie pomiędzy Arsenalem Londyn a Aston Villa oraz mecz Manchesteru City z Liverpoolem dla wielu graczy okazały się szczęśliwe, jednak bukmacherzy nieco się podłamali na myśl o tym, że będą musieli wypłacić rekordowe sumy. Według przedstawiciela bukmacherów online tamten weekend był dla brytyjskich bukmacherów najgorszym pod względem strat poniesionych w zakładach na piłkę nożną. Jeden z graczy, bezrobotny mieszkanie Szkocji, wygrał £67 000. Inny natomiast wygrał £40 600 a na zakład przeznaczył zaledwie £2. Co ciekawe gracz miał akurat urodziny więc lepszego prezentu nie mógł sobie wymarzyć. Według „Financial Times” straty poniesione przez czołówkę brytyjskich bukmacherów szacowane są na 25 milionów funtów. Z kolei rzecznik innego bukmachera online powiedział, że sobotni mecz w Premier League był najlepszym meczem w historii, oczywiście z punktu widzenia graczy. Wygrana trafiła się wówczas 250 tys. klientów tego bukmachera a każde postawione w zakładzie £5 dawało wygraną w wysokości £100.
Nie tylko piłka nożna jest tak nieprzewidywalna i dostarcza dużo emocji oraz niespodziewanych wygranych. Wielbiciele golfa ale chyba przede wszystkim bukmacherzy musieli być w niemałym szoku oglądając Ryder Cup 2012, gdzie Europa rozgromiła USA. Nie pomógł tu nawet sam Tiger Woods, który nie popisał się w starciu z Francesco Molinari i spudłował przy 18. dołku, tym samym przyczyniając się do zwycięstwa europejskiej drużyny. Taki obrót sprawy spowodował, że bukmacherzy ponieśli spore straty. Jeden z nich stracił £650 000 a inny £400 000. Rzecznik Sky Bet przyznał, że taki scenariusz był zdaniem tego bukmachera nierealny, a to co się stało wprawiło ich w ogromny szok, pomijając już fakt, że niekorzystnie odbiło się na finansach firmy. Woods nie po raz pierwszy pogrążył bukmacherów. Pamiętne dla nich było jego zwycięstwo w Liverpoolu w 2006 roku. Woods nie był aż takim faworytem zawodów rozgrywanych na Royal Liverpool Golf Club Hoylake, dlatego jego wygrana sprawiła, że bukmacherzy stracili 10 milionów funtów. Rzecznik bukmachera nazwał zawody w Hoylake „najczarniejszym dniem w historii zakładów na golfa”.
Powodu do zadowolenia nie mieli również bukmacherzy, którzy oferowali zakłady na wyścigi konne, a konkretnie na Melbourne Cup. Niesamowite zwycięstwo klaczy Mekybe Diva przysporzyło bukmacherom łącznie ponad 122 mln dolarów strat. Rzecznik bukmachera powiedział, że wynik tych wyścigów był dla firmy ogromnym szokiem a na wypłaty wygranych bukmacher musi przeznaczyć ponad 2 miliony dolarów. Bukmacherzy też przez długie lata nie będą dobrze wspominać Barneya Curley'a, trenera czterech zwycięskich koni na wyścigach konnych w Wielkiej Brytanii. Przez wygraną wszystkich czterech koni: Eye Of The Tiger, Low Key, Seven Summits oraz Indus Valley bukmacherzy odnotowali rekordowe straty, które wyniosły łącznie około 18 milionów €. Rzecznik bukmachera nazwał to „najczarniejszym dniem w historii zakładów bukmacherskich”.
Z kolei gracze wręcz rozpływali się ze szczęścia. Gracz z Londynu po zawodach powiedział, że śledzi konie Barneya Curley'a od wielu lat a ten dzień jest dla niego najlepszym dniem jeśli chodzi o zakłady na wyścigi konne. Oprócz tego, że Curley trenuje konie, to sam jest profesjonalnym hazardzistą, znienawidzonym przez bukmacherów ale nie bez powodu. W 2010 roku za cel postawił sobie przechytrzenie bukmacherów i przy pomocy grupy miłośników wyścigów konnych, którzy postawili dużą liczbę zakładów ale o niewielkich wartościach zdobył w ciągu jednego dnia na wyścigach konnych zawrotną sumę 3,9 miliona funtów i to całkowicie legalnie.
Komentarze
Od czasu do czasu płaczą ale ten koszt wliczony jest w marketing. Tak czy inaczej biznes na pewno jest wielki bo powstają jak grzyby po deszczu, więcej graczy przegrywa niż wygrywa. To jednak nie zmienia faktu, że bukmacherzy muszą stać na baczności i wypatrywać takich profesjonalistów (masterów od typowania) co im kieszenie dziurawią ;)
Napisz nowy komentarz