Przed nami ostatnie, a zarazem najważniejsze rozstrzygnięcie na kończących się dziś w Argentynie Mistrzostwach Ameryki Południowej. W finale na stadionie Monumental w Buenos Aires zmierzą się reprezentacje Urugwaju i Paragwaju...
Chyba nikt nie spodziewał się tego, że finał Copa America może mieć taką obsadę. Przed turniejem największe szanse na końcowy triumf bukmacherzy dawali gospodarzowi turnieju – Argentynie i obrońcom tytułu Brazylijczykom. Futbol jednak po raz kolejny pokazał swoje piękno i nieprzewidywalność. Naszpikowani gwiazdami „Albicelestes” i „Canarinhos” musieli uznać wyższość właśnie finalistom turnieju.
Wracając do samego meczu to rozegrany zostanie on na stadionie Monumental w Buenos Aires, tym samym, który jeszcze niespełna miesiąc temu został poważnie zdemolowany przez fanów zdegradowanego po raz pierwszy w historii do II ligi argentyńskiej River Plate. Jest to 44 finał w historii Copa America. Jak do tej pory najwięcej, bo po 14 razy po zwycięstwo sięgały reprezentacje Argentyny i Urugwaju. Jeżeli więc popularni „La Celeste” sięgną dzisiejszego wieczoru po puchar, staną się samodzielnym liderem klasyfikacji wszechczasów. Ostatni raz ta sztuka udała im się w 1995 r. na własnych obiektach, kiedy to w finale na stadionie Estadio Centenerio w Montevideo pokonali po serii rzutów karnych Brazylię. Ciekawostkę może stanowić fakt, że na poprzednim argentyńskim Copa America w 1987 roku również triumfowali Urugwajczycy.
Paragwajczykom sztuka ta udała się dwukrotnie. Po raz pierwszy „Guarami” najlepszą drużyną Ameryki Południowej zostali w 1953 roku, kiedy to triumfowali ma peruwiańskich obiektach. Na kolejny sukces paragwajscy kibice musieli czekać, aż 26 lat. Wtedy to turniej nie miał gospodarza, a rozgrywany był we wszystkich państwach, biorących w nim udział. Wówczas po finałowym dwumeczu Paragwaj okazał się lepszy od Chile.
W drodze do finału tegorocznej edycji zespół paragwajski... nie wygrał żadnego meczu. W fazie grupowej zanotował trzy remisy, a w ćwierćfinale i półfinale wyeliminował rywali – (Brazylię i Wenezuelę) – dzięki lepiej wykonywanym „jedenastkom”. Taka sytuacja ma miejsce po raz pierwszy w historii rozgrywek Copa America. Paragwajczycy w finale będą musieli sobie radzić bez swojego trenera Gerardo Martino, który obejrzy mecz z trybun. To efekt kary za nie sportowe zachowanie podczas półfinałowej rywalizacji z Wenezuelą.
Faworytem spotkania są jednak w zgodnej opinii fachowców podopieczni Oscara Tabareza, który od lat dzieli i rządzi urugwajską piłką. Znakomita praca zarówno z drużynami juniorskimi jak i seniorów musiała dać oczekiwane efekty. Pierwszy przyszedł na MŚ w Niemczech (2010), gdzie Urugwaj dość niespodziewanie zajął wysokie IV miejsce i okazał się najlepszą drużyną ze swojego kontynentu. Czy dzisiaj potwierdzi swoją dominację w latynoskim futbolu z ostatnich lat? Wiele wskazuje na to, że tak się stanie.
Napisz nowy komentarz