Francja – Grecja to rewanż za pamiętny półfinał ME
z 2005 roku, kiedy to "Trójkolorowi" jeszcze na kilkadziesiąt sekund przed końcem spotkania, prowadzili różnicą 7 punktów, a mimo tego schodzili z parkietu pokonani. Czy tym razem będzie podobnie?
Wiele czynników wskazuje na to, że nie. Wprawdzie Francuzi przegrali wysoko ostatnie spotkanie z Hiszpanią, ale w ich drużynie zabrakło dwóch kluczowych graczy Tonyego Parkera i Jakim Noaha. Dziś obydwaj zawodnicy wystąpią i powinni odgrywać kluczowe role w zespole prowadzonym przez Vincenta Colleta. Lider ekipy to oczywiście Parker, który zdobywa średnio ponad 21 pkt/mecz, rozdając przy tym prawie 5 asyst. Grecy powinni także zwrócić uwagę na Nicolasa Batuma – dynamicznego skrzydłowego Portland, który dzielnie wspomaga swojego kolegę z NBA. Niebezpieczeństwo czyha też na Greków pod koszem. Tercet Noah- Diaw -Pietrus to bardzo doświadczeni gracze, którzy są w stanie zneutralizować greckich kolosów, a ich pojedynki z Bourousisem powinny być ozdobą tego spotkania.
Greccy fani nie mają chyba zbyt wielkich nadziei na awans. Drużyna ta niewiedzieć czemu przez ekspertów wymieniana była w roli jednego z głównych faworytów do końcowego triumfu. Osłabienia w postaci Diamantidisa, Papaloukasa, Spanoulisa czy Schortsanidisa nie mogły jednak zostać skutecznie zatuszowane przez Iliasa Zourosa – szkoleniowca reprezentacji Grecji.
Braki kadrowe widać było zarówno w meczach z Macedonią jak i Rosją. O ile pierwsza piątka radzi sobie jeszcze dobrze, o tyle gracze rezerwowi wyraźnie zawodzą. Trudno liczyć, więc, że trio Fotsis -Calathes – Bouroussis, będzie w stanie poprowadzić ten zespół do półfinału.
Porównaj kursy na spotkanie Francji z Grecją, na ME Koszykarzy na Litwie:
Napisz nowy komentarz